Tabu Wyznania Brunetki

Leczę się i dobrze mi z tym. Na terapii z sobą

leczę się i dobrze mi z tym

Zanim umarłam, nie wiedziałam, że świat ma tyle barw. Myślałam, że muszę być najlepsza, bo źle być zepsutą zabawką. Teraz wiem, że mogę być zepsuta, bo mam kogoś, kto mnie taką kocha.

Uwielbiam obserwować swoje ciało w lustrze, choć wcześniej długo na siebie nie patrzyłam. Patyczkowate ręce, nogi zmieniają położenie z muzyką. Nienawidziłam ich za fizyczny ból, jaki mi sprawiały. Walczyłam z nimi. Teraz zaczynam podziwiać twór zwany mną.

 

Zraniona miłość, zepsuta zabawka, Ja

Nikt nie chce być zepsuty. Każdy marzy o byciu sprawnym i idealnym, ale to nasze plany, bo życie toczy się trochę inaczej. Rodzimy się, a później gdzieś po drodze pojawiają się blizny. Jedno draśnięcie, kolejne, mocniejsze ukłucie… Niektóre rany są małe i choć o nich pamiętamy, traktujemy je jak nic wielkiego. Te drugie są z kolei głębokie i nie potrafimy przejść obok nich obojętnie. Zakorzeniły się w naszej głowie i dotarły do serca, a serce… krwawi najmocniej. Teraz te rany towarzyszą nam na co dzień. Z nimi dorastaliśmy i stawialiśmy mniejsze i większe kroki. Czasem może staliśmy w miejscu i zaliczaliśmy dołki.

Złe doświadczenia uruchamiają w nas różne mechanizmy. Zwykle nie jesteśmy ich świadomi, do czasu aż ktoś nam o tym nie powie. „Reagujesz w ten sposób, bo w Twojej rodzinie było tak i tak”. Rozmawiasz z chłopakiem, aż pada jedno słowo i się rozsypujesz, bo słyszałaś to już wcześniej, tylko w innym kontekście. Nie wychylasz się, bo zawsze tak było. Trudno Ci zabrać głos, kiedy nikt Cię wcześniej nie słuchał. Często milczysz, choć powinieneś coś powiedzieć. Złe doświadczenia pozostawiają ślad na naszych relacjach i w miejscach, w których jesteśmy. Mechanizmy zwykle nie są łatwe do przeskoczenia. Chciałeś zrobić coś inaczej, ale poszło tak jak zawsze. Czujesz się jak zepsuta zabawka, trudna do naprawienia, bo nie wymażesz przeszłości. Ona musi zostać, a Ty musisz patrzeć w przyszłość i spalić mosty, mimo że nieraz wszystko wypadnie Ci z rąk. Stało się. Przecież nie miałeś na to wpływu. To nie Twoja wina, że ktoś Cię zranił. To była jego wolna wola. Teraz tylko Ci przykro, że chciałeś być kimś, a stałeś się zepsutą zabawką. Bo ktoś był egoistą, który chciał zniszczyć siebie, ciągnąć za sobą innych.

 

Jestem kobietą

Na pierwszy rzut oka to takie oczywiste, ale czy to Cię w ogóle rusza? Myślisz o tym, że jesteś kobietą, ale przecież co z tego?! Nic, bo wciąż do Ciebie nie dociera.

Nie umiem tańczyć. No i co? Przecież w zumbie chodzi o to, żeby się poruszać i dobrze bawić, a muzyka zrobi swoje. Terapia działa. Z każdym kolejnym razem odkrywam bardziej siebie. Czekam, żeby pójść na zajęcia i się rozładować. Ciągnę swoje już niegłupie ręce i nogi na salę. Zaczynam łapać, że ciało jest jednością, a wszystkie jego poszczególne części się dopełniają. I nie da rady, żeby zabrakło choćby najmniejszej cząstki, bo każda jest potrzebna. Oto moje głupie ciało wygląda w lustrach jak dzieło sztuki stworzone z dbałością o detal. Odkrywam, że przestało boleć i tylko czasem jest zmęczone i nie da rady pokonać długiego dystansu. W gruncie rzeczy zaczynam je powoli kochać. Zdobywam się na okazanie mu współczucia i troski. Przecież te ręce tyle razy mi służyły. Te nogi nosiły mnie po wysokich Tatrach, nie ustając mimo długiego dystansu. Może napędzała je jakaś niewidzialna siła?

Nie wystarczy być kobietą. Trzeba się nią jeszcze poczuć. Popatrzeć na siebie z troską w lustro. Uruchomić swoje zmysły, uchylić rąbka nagiej skóry czy pogładzić miękki naskórek. Jestem kobietą. Zmysłową, piękną i kochaną. Choć czasem działam jak zepsuta zabawka, jestem warta miłości. Być kobietą, czyli otworzyć się na głębszą tajemnicę. Poczuć się jak cudo. Tyle kobiet przez wieki stawiało czoła przeciwnościom. Jak odważne amazonki, wywyższone w Piśmie przez Niezwyciężonego.

Wszystkie zmysły ogarniają mnie, kiedy tańczę przed lustrem. Jest w tym tyle boskiego piękna. Już nie jestem zepsutą zabawką. Jestem kimś ważnym. W tej jednej chwili czuję, jak terapia zaczyna działać, a leki są tylko dodatkiem. Bo On mimo mgły gdzieś tam jest i blado się uśmiecha.

 

Czy na pewno wszystko ze mną dobrze?

Niektóre odpowiedzi są skomplikowane, ale już wiem, że jestem inną sobą. Choć czasem wszystko wraca, mechanizmy pracują… trudno. Wierzę, że gdzieś głęboko chodzi w tym wszystkim o miłość. O to, że znalazłam faceta, który uchyliłby mi nieba. Nie mają znaczenia blizny i rany, jesteśmy tylko MY. Oboje w pewnym stopniu zepsuci, ale zepsucia ogarnia się razem i podpala mosty po to, by kochać. Chodzi o jednostki, przy których mogę być sobą i nikt mnie za to nie oceni. Oni mnie kochają, choć jestem zraniona. Ale wiesz co? Każdy ma blizny. I nieważne ile ich masz, możesz kochać i być kochany. Ciągle reagujesz na coś tak samo? Może nie chodzi o to, ile razy coś zawalisz, ale ile razy spróbujesz to zmienić?

Czytaj też: Jak mój kot leczy mnie z depresji?

 

Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to 

(1) Komentarz

  1. Wszyscy jesteśmy jak zepsute zabawki! Tylko jedni maskują się lepiej niż inni! Mało kto jest tym zdrowym, zbalansowanym, naprawdę mało kto.
    Ktoś kiedyś rzekł, że „świat nie należy do ludzi normalnych, tylko znormalizowanych” i ja za nic w świecie nie chcę być znormalizowana – choć oczywiście znowuż: wszyscy poniekad jesteśmy, jedni bardziej, inni mniej.
    Ale ja też poznałam w swoim życiu wspaniałego Mężczyznę, który nie tylko mnie pokochał taką, jaka jestem, ale i jaka byłam i jaka będę. W Nim moja wolnosć i z tego powodu chce mi si e żyć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *