Wąskimi uliczkami, obok malowanych domków, wokół rynku, … przez Aleję Zakochanych na zamek. Brzmi bajkowo? Taka właśnie jest Lanckorona. Kraina, w której czas… stoi w miejscu!
Lanckorona znajduje się na liście najpiękniejszych wiosek w Małopolsce. Dawniej przystań odpoczywających i szukających natchnienia artystów. Teraz również moja. Może nie bez powodu stąpam uliczkami, którymi kroczyli Marek Grechuta i Andrzej Wajda?
Pokolorowana Lanckorona
Lanckorona, Lanckorona, Lanckorona – miejsce, w którym czas biegnie innym rytmem. Wysiadam z samochodu i wiem, że chcę, aby ta chwila trwała wiecznie. Moja dusza odpoczywa. Oczy cieszy widok drewnianych chatek w kolorach nieba i brązu. Mój obiektyw musi je wszystkie uwiecznić. To zabytkowa architektura.
Lanckorona to miejsce, w którym można się zatrzymać i wyciszyć od codziennego zgiełku. Zaczerpnąć nowej energii do życia. W tej wiosce nikt nikogo nie pogania, a mieszkańcy są życzliwie nastawieni do turystów.
Trasę zaczynamy od niewielkiego rynku otoczonego chatkami. Spacerujemy po nim jak po prostokącie. Mijamy miejscowe wyroby ceramiczne oraz Muzeum Regionalne, w którym można się zapoznać z historią Lanckorony i jej mieszkańców. Jest tu również lodziarnia, w której w lecie można zjeść pyszne włoskie lody. Z kolei w bocznej uliczce znajduje się piekarnia, w której można kupić lokalne pieczywo.
Powyżej rynku znajduje się XIV–wieczny Kościół Narodzenia św. Jana Chrzciciela, ufundowany jeszcze przez Kazimierza Wielkiego. Przebudowany oczywiście w późniejszym okresie. Mijamy go i idziemy w stronę leśnej ścieżki i wkraczamy na… Aleję Zakochanych! Dwoje zakochanych ludzi we właściwym miejscu – ja i mój chłopak. Trasa prowadzi na Górę Lanckorońską, z której rozciąga się widok na Kalwarię Zebrzydowską, Kraków, a nawet Babią Górę. Tego punktu programu nie można przegapić. W cieplejsze dni można tu również rozpalić ognisko.
Lanckorońskie ruiny
Na lanckorońskiej górze wznosi się zamek, a raczej jego dobrze zachowane ruiny. Niemy świadek polskiej historii od XIV wieku. Miejsce Kazimierza Wielkiego i konfederacji barskiej. Wkraczając na teren zamku, można poczuć choć trochę ducha średniowiecznych czasów.
Spacerowicze będą zachwyceni, ponieważ przez Górę Lanckorońską przebiega aż 5 tras. My wybraliśmy zieloną – Aleję Zakochanych. Poza nią są jeszcze Aleja Cichych szeptów, Droga do Dawnego Kamieniołomu, Droga na Moczary oraz Dawny Traktat Królewski. Każda prosi się o przejście. Na naszej trasie znalazły się ławeczki. Idealne do odpoczynku.
Zwiedzanie, odpoczynek i… degustacja
Klimatyczne miejsce jakich mało – Arka Cafe. Stylizowane na galerię sztuki. Przestronne z drewnianymi stolikami i krzesłami, ogrodem i niewielkim tarasem. Trafiliśmy tu przypadkiem, spacerując ulicą, wzdłuż kolorowych chatek. Okazało się, że Arka Cafe mieści się w jednej z nich. Tego miejsca nie można pominąć, wybierając się na wycieczkę do Lanckorony. Warto wstąpić do kawiarni nawet dla samego jej wnętrza, nie mówiąc już o przepysznej kawie.
W kawiarni wypijemy nie tylko kawę, ale również owocowe herbaty jak truskawka ze śmietaną, czy ananasową z drzewem sandałowym. Do tego ciasto, czy ciasteczka, które można wybrać przy ladzie. Dla bardziej głodnych serwowane są pierogi ruskie, pierogi z mięsem czy truskawkami, a na pierwsze danie zupa.
Plusem kawiarni jest sympatyczna obsługa i zbieranie pieczątek. Jedna za każdą zakupioną kawę, gdzie dziesiąta jest gratis.
Lanckorona to wioska, której nie można pominąć. To trzeba zobaczyć. Tu trzeba być i poczuć jak zwalnia czas. Polecam to miejsce każdemu, kto kocha piesze wędrówki, przyrodę oraz marzy o relaksie i wyciszeniu. Ja zakochałam się w nim od razu 🙂