To ten moment, kiedy łapiesz się na myśleniu o nim, przypalasz kotlety i zapominasz o panierce. Jego sylwetka wraca do ciebie w podświadomości. Jestem zakochana na 100 procent!
Jestem zakochana? Straciłam przez niego głowę, więc chyba coś jest na rzeczy. Masz podobnie? Ustalmy, jak silna jest ta relacja!
Kiedy wiem, że to ten?
Jeśli coś jest na rzeczy, od początku będziesz chciała mieć z nim kontakt. Coś w nim przykuje twoją uwagę i będzie ci zależeć, żeby go poznać. Wyróżni się spośród innych. Pojedziesz z nim na rower, pójdziesz do kawiarni i porozmawiasz. Kiedy zastanawiasz się, czy coś czujesz, możesz być pewien, że nic pomiędzy wami nie ma. To się po prostu wie. Nad tym nie trzeba się zastanawiać.
Gdy poznawałam swojego obecnego chłopaka, wiedziałam, że to właśnie z nim chcę spróbować. Zależało mi, dlatego powoli stawiałam kroki. Nie chciałam się potknąć i popełnić błędu, żeby nie stracić go sprzed oczu. Logiczne, że miałam potknięcia, bo nie da się żyć bez nich. Płakałam, bo bałam się, że go stracę, a w relacjach damsko – męskich jestem lewa i… przetrwaliśmy! Jeżeli miałabym wybrać, z kim chcę spędzić resztę życia, wybrałabym JEGO, bez zastanowienia.
Media pokazują, że miłość to wodospad iskier. Pomiędzy dwiema osobami musi dojść do niezwykłej eksplozji. Później ludzie się na tym wzorują i szukają osoby, przy której będą mogli to poczuć, a gdy jest inaczej, czują się zawiedzeni. Nikt nie mówi, że tak wcale nie musi być. U mnie obeszło się bez fajerwerków, samoistnie. Delikatnie…, ciepło. Zdziwiłam się, ale czułam się o niebo lepiej niż gdyby rozbłysły iskry.
Trudno zrozumieć ludzi, którzy mówią: ,,Nie wiem, czego chcę” w życiu i w odniesieniu do chłopaka, czy dziewczyny. Po tym jak zaczęli poznawać drugą osobę, spędzać z nią czas, przekonywać do siebie i teoretycznie angażować się w relację. Oczywiście, że wiesz, czego chcesz. Tylko nie chcesz się do tego przyznać. Wtedy unikniesz odpowiedzialności za to, że kogoś zraniłeś. Kto inny poza tobą ma wiedzieć, czego chcesz?
Czytaj też: Miłość czy zauroczenie?
Zauroczona, ale nie kocham
Czy jestem zakochana? Zdarza się, że jesteśmy kimś zafascynowani. Podoba nam się jego wygląd. Ma piękne, okrągłe oczy, smukłą sylwetkę i kruczoczarne włosy, a jego styl ubierania… pierwsza klasa. Znamy tę sytuację z liceum i gimnazjum, ale nie tylko. Wpadł nam w oko i nie może z niego wylecieć. Zaprząta nasze myśli. Jest naszym partnerem idealnym. Co ciekawe, gdy zaczynamy z nim rozmawiać i spędzać więcej czasu razem, przyjemne uczucie zauroczenia znika. To właśnie jest różnica pomiędzy miłością. W miłości kochamy drugiego człowieka z jego wadami, humorami i gorszym dniem. Nie kocha się kogoś za to, że ładnie wygląda, ale za to że JEST.
Zauroczenie to nie tylko szkoła średnia, ale studia i dorosłość. Wielu ludzi przechodzi przez to w małżeństwie i zdradza drugą połówkę, bo teraz ,,kochają” kogoś innego. Zauroczenie znika, a rodzina zostaje rozbita i nie da się tego cofnąć. Zdrada to otwarta rana. Ból, z którym trzeba nauczyć się żyć. To, co dzieje się wtedy we wnętrzu kobiety jest trudne do wyobrażenia.
Zauroczenia znaczą nasze życie, ale miłość… jest tylko jedna. Jeśli znajdziemy tę właściwą osobę musimy dbać, pielęgnować naszą relację, bo bez tego zwiędnie. Trudno budować związek na patrzeniu sobie w oczy, kłamstwie i egoizmie, bez rozmowy i wzajemnego wsparcia i akceptacji. Jeśli robimy wszystko, żeby stracić tę osobę, bo ważniejsza jest dla nas praca i kariera, to ją stracimy. Z czasem się otrząśniemy i dotrze do nas, że dokonaliśmy złego wyboru. Wtedy będzie za późno.
Czytaj też: Zakochanie i książę bez konia
Miłosna gorączka
Na początku relacji wszystkie twoje myśli skupiają się na tej jednej osobie. Myślisz o niej nawet nieświadomie. Dobrze spędziliście razem czas, wziął cię za rękę, jego oczy błyszczały, wyznał coś, co nie może wylecieć z twojej głowy. Emocje są intensywne. Raz wariujesz, a raz się dystansujesz. Pułapką, w jaką wpadają zakochani, jest zapomnienie o sobie, a skierowanie wszystkich pragnień i myśli w kierunku drugiej osoby. Po jakimś czasie ta osoba czuje się osaczona: ,,Nie mogę oddychać, bo nie mam powietrza”. Przestrzeń w związku jest czymś ważnym. Potrzebujemy jej, by prawidłowo funkcjonować. Druga połówka nie jest całym światem. Poza nią jest jeszcze samorozwój i inni ludzie. Może nie zrozumiemy tego od razu, ale z czasem wraz z większym doświadczeniem. Jeśli nie… staniemy się toksyczni i nie zbudujemy zdrowej relacji.
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂
[…] Zakochanie to słodko-gorzki czas. Przydarza nam się, co najmniej raz w życiu. Czasem nie możemy się go doczekać. Nie wspominając, o księciu na białym koniu. Zakochani patrzymy na świat przez różowe okulary. Przede wszystkim na naszego ,,księcia na białym rumaku”. Postępujemy pod wpływem emocji. Tak samo podejmujemy decyzje i dokonujemy wyborów. To pierwsza pułapka tego uczucia. Złe decyzje i błędy, które trudno naprawić. Do tego dochodzi całkowita utrata rozumu. Ja straciłam głowę dla swojego chłopaka: Zakochana? Straciłam głowę! […]
[…] W podejmowaniu decyzji często kierujemy się emocjami. Dokonaliśmy wyboru i popełniliśmy błąd, a wystarczyło przez chwilę POMYŚLEĆ. Musi minąć co najmniej chwila, by emocje się wyciszyły, a do głosu doszedł rozsądek. Najlepiej się „przespać” z podjęciem decyzji. Zakochana? Straciłam głowę! […]