Kim naprawdę jestem? Szukanie swojego „ja” przysparza problemów. Ale gdy je odnajdziesz, będziesz bardziej pewna siebie i zapanujesz nad gorszym samopoczuciem.
Wiesz, kim jesteś? Skoro to czytasz, strzelam, że nie. Sama długo szukałam swojego „ja”, nim zrozumiałam, że wszystkie odpowiedzi ukryte są w sercu. Dziś wiem, że znalezienie własnego „ja” wymaga czasu, ale warto go poświęcić. Gdy je odszukasz, zyskasz:
- pewność siebie,
- większą radość z życia,
- samoakceptację,
- większą świadomość siebie, a więc swojego ciała (co lubisz, czego nie itd.)
- większe poczucie wartości,
- brak problemów z podejmowaniem decyzji,
- asertywność,
- samodzielność.
Oprócz tego, będziesz poświęcała mniej czasu na myślenie, a ponadto nie będziesz się przejmować, co pomyślą o Tobie inni. Gdy czujesz się dobrze „w swojej skórze” i znasz swoją wartość, krytyka Cię nie załamuje. To co gotowa, by odszukać swoje „ja”?
Nie jestem ideałem, ale jestem najlepsza
Jaki jest twój główny życiowy cel? Jeśli bycie ideałem, to od razu zrezygnuj. Szkoda Twojego czasu i energii na dążenie do niemożliwego. A jednak obecnie stale dążymy do ideału. Wiele celebrytek to plastiki, a naukowcy budują zaprogramowane maszyny. Oprócz tego, powstają tez idealne klony. Jak widzisz, świat wmówił nam, że mamy być perfekcyjne, bo inaczej nic z nas nie będzie. To, dlatego mamy w sobie stale niedowartościowanie. W dodatku porównujemy się z innymi, która jest lepsza, bo trzeba ją prześcignąć.
Ciągle szukam siebie. Wiele lat żyłam pomiędzy obrazem siebie stworzonym przez innych, a tym jaką sama siebie widziałam – Wiola.
Dawniej ludzie mieli tę przewagę, że nie mieli luster. A skoro nie ma się, w czym przeglądać, nie ma też kompleksów. One narodziły się później, gdy zaczęliśmy stać przed lustrem. Potrafimy godzinami wpatrywać się w swój wizerunek i go ulepszać. Układamy włosy, nakładamy makijaż tak, by zakryć wszystkie krosty. Zanim wynaleziono lustro, ludzie byli z siebie dumni. Nie trwonili czasu na rozmyślania, co by jeszcze poprawić w swoim wyglądzie. Zamiast tego doceniali momenty i podziwiali świat. Nikt nie narzucał idealnego wizerunku. Ludzie czuli się ze sobą dobrze, bo mniej myśleli nad swoim wyglądem.
Nie jesteś ideałem, ale jesteś najlepsza. I właśnie taką kochają Cię bliscy. Nieidealną. To przeciętni ludzie zdobywają szczyty i znaczą historię. Nie stoją godzinami przed lustrem, a skupiają się na działaniu, które przynosi rezultaty, a więc satysfakcję.
Przeczytaj także: Nie musisz być idealna, lepiej zostań sobą
Najlepiej, kiedy jestem sobą
Kogo widzisz, gdy wyobrażasz sobie swoje najlepsze „ja”? Jaka jesteś i co byś w sobie zmieniła? Kiedy terapeutka zadawała mi te pytania, nie potrafiłam odpowiedzieć. „Czy to trudne do wyobrażenia”? – zagadnęła. Odpowiedź brzmi „tak”, bo niczego bym w sobie nie zmieniła. Praca nad sobą doprowadziła mnie do dnia, w którym podobam się sobie. Kocham dokładnie taką wersję, na którą patrzę w lustrze i nie chcę żadnej innej. Zdaję sobie sprawę z własnych braków, ale wspaniale czuję się w tym ciele, jakie mam. Oto ja. Kim naprawdę jestem? Sobą.
Trzeba się umieć dobrze czuć w swojej skórze, osobno, po swojemu. Wtedy, kiedy masz ten swój wewnętrzny komfort to i towarzyskość jest łatwa. Ważne, żeby „nie wychodzić z siebie” – Dziewczyna.
Wielu ludzi zakłada maski, które blokują, wyrażanie własnej osobowości. Dlatego znajdziesz swoje „ja”, kiedy je ściągniesz. Wtedy pokażesz swój naturalny urok, jaka jesteś na co dzień. Boimy się obnażyć przed innymi. „Gdy pokażę im siebie, będę słaba i nic nie będzie mnie chronić przed porażką” – myślimy. Maska jest dla nas ochroną, ale jak długo można ją nosić? Odważ się pokazać prawdziwą siebie. Kiedy jesteś sobą, znikają wszystkie obawy czy lęki. W towarzystwie zachowujesz się naturalnie i jesteś dumna, że potrafisz to zrobić. Nie zwracasz uwagi na to, „co o mnie pomyślą”, bo znasz swoją wartość.
Przeczytaj także: Jak odnaleźć równowagę w chaosie życia?
Nie dam się pokroić, bo jestem piękna
Za dużo ludzi daje się dzisiaj „pokroić”, dlatego nie bądź jedną z nich. Nie zamieniaj się w plastik w wyniku operacji plastycznej. Może masz za dużo tłuszczu, opadające powieki i za mały biust, ale wewnątrz jesteś piękna. Zamiast zmieniać swoje ciało, uśmiechnij się. Uśmiech to najpiękniejszy kobiecy makijaż. Często słyszymy: „Piękno wypływa z serca” i rzeczywiście tak jest. Przecież kiedy widzisz rozpromienione osoby, chcesz być jak one. Z daleka zarażają swoją pasją do życia i pozytywną energią. Tak wygląda prawdziwe piękno, tak różne od tego prezentowanego w mediach.
Mamy pokusę podążania za nowymi trendami, zgodnie „z duchem czasu”. Tyle że obecna definicja piękna ociekającego erotyzmem, bardzo odbiega od prawdy. Jest błędna i prowadzi do niskiej samooceny i niedowartościowania. A ponadto wewnętrznej pustki, którą próbujesz zagłuszyć mocnym makijażem. Czy dziewczyny ukryte pod toną tapety wyglądają na szczęśliwe?
Staję przed lustrem i mówię, jaka jestem ładna. To działa – Monika.
Nie nauczyłyśmy się chwalić siebie. A powinnyśmy sobie powtarzać: „Jestem piękna. Jestem piękna”. Taka praktyka dodaje pewności siebie i buduje wewnętrzne „ja”.
Przeczytaj także: Doktor Złotko: Tworzę perfekcyjne ciało. Ile poświęcisz dla piękna?
Kim naprawdę jestem? Jesteś najlepsza, piękna i jesteś sobą. I tego się trzymaj 🙂
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂