Tej zimy wydarzy się spektakularny cud. Wenus i Jowisz ustawią się w odpowiedniej odległości na nieboskłonie. Co to oznacza dla ludzkości?
Co roku snują nowe teorie o końcu świata. Ale wszyscy przeoczyli spektakularne zjawisko, które zmieni cywilizację ludzkości. W 2023 roku dojdzie do cudu, który wydarzy się już w tę niedzielę. Niektórzy już wraz z nadejściem grudnia wykreślają dni z kalendarza, przygotowując się na to, co nadejdzie. W te święta wydarzy się cud, ale czy tylko wtedy?
Całe moje życie to jeden wielki cud – mówi John Wood, wierzący, że spektakularne zjawiska zachodzą codziennie, a nie tylko 24 grudnia.
Potwierdzeniem tego przekonania są jego życiowe doświadczenia. Otóż mężczyzna jako noworodek został wyrzucony przez matkę do śmietnika. Na szczęście w cudowny sposób odnalazła go pewna kobieta. Następnie postanowiła zabrać niemowlę do domu i wychować jak swoje. Gdy John Wood otoczony miłością przybranej matki dorósł, postanowił się poświęcić pomocy bezdomnym. Jego życie to cud.
I powiedział: niech powstanie cywilizacja miłości
Wenus i Jowisz świecące na nieboskłonie to nie pierwsze takie zjawisko. Najpiękniejsze mogli zaobserwować nasi przodkowie około 6 roku p.n.e. To wtedy wszystko się zaczęło. Przenosimy się do Betlejem za czasów panowania cesarza Oktawiana Augusta. Mamy noc. Pewna kobieta rodzi syna w złych warunkach. Na sianie w otoczeniu zwierząt rolnych. Gdy maleństwo przychodzi na świat, (prawdopodobnie) Wenus i Jowisz ustawiają się w odpowiedniej odległości na nieboskłonie, dając mocne światło. Ziemia na zawsze się zmienia.
Wenus i Jowisz to znak na niebie, potwierdzenie cudu. Tej zimy może będziemy je obserwować, ale raczej nie. Cały sens tkwi w tamtym wydarzeniu z Betlejem, które odmieniło świat wtedy i dalej odmienia. W te święta wydarzy się cud. 24 grudnia znów cała Ziemia się poruszy. A bardzo tego potrzebujemy. Kiedy tyle głosów na naszej planecie woła: „Bliskości. Ciepła”. Tak wiele złamanych serc. Dużo depresji i braków. Pustki, którą trzeba zasklepić. Potrzebujesz miłości, jak ja. Poczucia, że nie jesteś sama. Sensu życia, wiary w siebie, zaopiekowania się sobą i zniszczenia wewnętrznych głosów, które mówią: „Jesteś beznadziejna”.
Oczywiście, że cuda się zdarzają… samoistnie, bezszelestnie, w momencie, gdy tracimy już resztki wiary – Dziewczyna.
I powiedział: „Niech powstanie cywilizacja miłości”. I przyszła Miłość. Tyle że nie wszyscy ją przyjęli. A tamtej nocy w Betlejem Miłość wzięła pod swoje skrzydła bezdomnych biedaków, samotne jednostki ze złamanym sercem i objęła płaszczem umierających, by już się nie bali. Wewnętrzna pustka została zalepiona.
Już nie będziesz samotny
W te święta wydarzy się cud. Już nie będziesz samotny, bo Miłość utuliła samotność. Podarowała bliskość, obcowanie, bycie ze sobą. Tylko czasem trudno się na nie otworzyć w wiecznym pędzie, nerwach i rywalizacji. Co więcej, elektronika zdominowała świat, zamykając nas w świecie online.
Obecnie samotność to globalna choroba. Dotyka każdego niezależnie od wieku, płci, rasy czy koloru skóry. Roznosi się jak wirus, pozbawiając sił i zdrowia, a najbardziej atakuje serce. Zakorzenia się w nim coraz głębiej. Wreszcie pojawia się ból, poczucie niższości, brak wartości i złe myślenie o sobie. Bo skoro czuję się samotny, to znak, że „coś jest ze mną nie tak”. W rzeczywistości to fikcja, wykreowana w Twoim umyśle. A z Tobą jest wszystko okay. Zatem o co w tym chodzi? Zwykle, gdy pojawiają się emocje, to jest sygnał dla Ciebie, informacja, że przykładowo coś jest dla Ciebie ważne. Podobnie ma się to do samotności. Jest jak wołanie: „Ej spójrz na mnie. Jestem tu i potrzebuję bliskości”. Samotność to sygnał braku. Twoje wnętrze woła, że czegoś mu brak i musisz coś w swoim życiu zmienić.
Codziennie doświadczam cudów – mówi ks. Marek Chrzanowski, który pokonał nowotwór. – Mogłem już nie żyć, a żyję, mogłem nie widzieć, a widzę, mogłem nie chodzić, a chodzę, nie miałem szans być kapłanem, a jestem nim od 30 lat.
Mężczyzna pokonał nowotwór, ale czy był wtedy sam? Nie. Bo w piekle, przez które przechodził, usłyszał głos Miłości. Otworzył się na nią i pozwolił, by wypełniła wewnętrzną pustkę.
Obcowanie to lek na złamane serce. Przychodzi powoli, czasem bezszelestnie i puka do wnętrza. Próbuje się przebić przez szczelny kokon samotności, który Cię otula. To niełatwa walka. Ale kiedy się już uda, wydarzy się cud.
Będziesz żył, nie umierał
Lęk. Sprawia, że w naszej głowie roi się od myśli, które nas blokują. Zwykle wyolbrzymiają pewne codzienne przedmioty i wydarzenia. Najgorzej jak zasklepią się w umyśle, bo wtedy trudne je zmienić. Każdy się czegoś boi, jednak nie można karmić się wyłącznie strachem. Trzeba go przełamywać. Zdaje się, ze dzisiaj przestajemy żyć, bo się boimy. Wiele osób zwyczajnie śpi, zagłuszając serce i sumienie. Są wewnętrznie martwe. Nie chcą czuć, bo czucie boli, więc stają się obojętni.
Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk – Osho.
Wydarzenia z Betlejem przemieniły ludzkość. Przyszła nie tylko miłość, ale i życie, które nabrało sensu. 24 grudnia znów zostaniesz powołany do życia, które jest zbyt piękne, by je przespać. To jednocześnie zaproszenie do zmiany i cud, który spełni się, gdy tylko go przyjmiesz.
Istnieją dwa sposoby na życie – żyć tak jakby nic nie było cudem lub tak jakby wszystko było cudem – Albert Einstein.
Dziś pozostaje pytanie, czy masz odwagę uwierzyć w cuda? Życzę wam, byście ją mieli 🙂
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂