Ram Dass umiera, ale wie, że to dopiero początek. „Śmierć to droga do domu”, do którego już wkrótce zawita. Ból jest tylko przejściowy.
Przez całe życie wędrowałem od miasta do miasta, dając wykłady. To dobre zwieńczenie podróży. Koniec z samolotami. Nigdzie się nie ruszam – tak podsumowuje koniec swojej ziemskiej podróży Ram Dass, amerykański wykładowca, pisarz i nauczyciel duchowy.
Śmierć to trudne doświadczenie, o ile można ją tak nazwać. Nawet największe chojraki się jej obawiają. Co się z nami stanie? Czy będzie boleć? I wreszcie: Czy w życiu jest coś więcej? Ram Dass mówi, byśmy wyzbyli się obaw, bo śmierć jest jedynie „drogą do domu”.
Zanim odejdę
XX wiek. Jak podają gazety: „Ram Dass miał rozległy wylew, którego skutkiem był paraliż prawej strony ciała i trudności w mowie”. Mimo życiowej tragedii, mężczyzny nie powstrzymało to przed działaniem. Zdobył w sobie siłę, by nadal uczyć młodych ludzi, tym razem dając lekcje przez internet. Choroba stała się dla Ram Dassa lekcją pokory, choć to niewiarygodnie trudne doświadczenie. Kim był mężczyzna, który nawet w cierpieniu potrafił dostrzec dobro?
Prawda, miłość, świadomość. Tym dla mnie jest Bóg. Świadomością – mówi z błyskiem w oku mężczyzna.
Ram Dass odkrył, że człowiek składa się z „czegoś” więcej niż ciało, z duszy i z tą prawdą postanowił pójść w świat. Założył fundację, dzięki której więźniowie mogli rozwijać się duchowo. Z kolei umierający, świadomie przeżywali kres swojego życia. Ponadto udzielał się w fundacji Seva, której celem była m.in. walka z nędzą w Gwatemali oraz ślepotą w Indiach.
W życiu sztuką jest przyjmować ciężkie doświadczenia takie jak choroba, cierpienie czy śmierć. Przygniatają nas do ziemi. Sprawiają, że czujemy się załamani, zrozpaczeni i zrezygnowani. Czasem odczuwamy wściekłość na niesprawiedliwy los. Obwiniamy Boga o zło, choć go nie stworzył. Wręcz przeciwnie, to On przemienia trudności w dobro. Podobnie jak chorobę Ram Dassa, który mimo wszystko do końca zachował radość, wysyłając swoją postawą wiadomość: „Nie bój się”. Jednak nie zawsze tak było. Zanim odkrył, że śmierć to droga do domu, a w życiu jest „coś” więcej, dużo eksperymentował z narkotykami m.in. marihuaną i LSD. Używki doprowadziły również do jego zwolnienia z Harvardu.
Początek do czasów Harvardu to pogoń za prestiżem. Przed używkami… myślałem, że wszystko do tego się sprowadza, bo byłem człowiekiem małego umysłu. Zaś po narkotykach… pogoń za miłością – wyznaje ze wzruszeniem.
Czytaj także: I po co to wszystko?
Na chwilę przed śmiercią
Śmierć nie musi być postrzegana jako wróg, by móc rozkoszować się życiem. Śmierć nie jest pomyłką ani porażką. To chwila ulgi i wyzwolenia – tak mówił o swoich przeżyciach i zbliżającym się końcu ziemskiej wędrówki, Ram Dass.
Śmierć nie jest wrogiem? To przesłanie bardzo odbiega od społecznego przekonania. Przecież umieranie kojarzy się z bólem i końcem pewnego etapu, a później… No właśnie, nie wiadomo, co później. Na tym właśnie polega tajemnica śmierci. Nie wiadomo, czego się po niej spodziewać i w którym momencie przyjdzie. Chcemy przecież trochę na tym świecie pożyć. Śmierć wszystko utrudnia. Pragniemy nieśmiertelności. Niby po co ludzie chodzą do chirurgów plastycznych? Chcą nie tylko długo żyć, ale być wiecznie piękni i młodzi, a obiecuje to wiele zabiegów. Możemy się uporać ze zmarszczkami czy zwisającymi fałdami skóry.
Patrząc na zdjęcia uśmiechniętego Ram Dassa z siwizną i kupą zmarszczek widać, że starość zupełnie mu nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, mobilizowała go, by jeszcze więcej z siebie wycisnąć.
Nie obawiaj się zmian. Zmienia się ciało, jego wydolność, pamięć. Śmierć stanowi zmianę jedną z wielu. Jeśli utożsamisz się ze swoją duszą, śmierć to nic takiego. Śmierć to droga do domu.
Zmiana. To jedna z rzeczy, której na różnych etapach życia się boimy. Wygodniej pozostać w swojej bezpiecznej, znanej przestrzeni. Jedną ze zmian jest śmierć. Jednak istnieje recepta na strach przed umieraniem. Jest nią zmiana perspektywy. Tak więc skupmy się na duszy.
Kochaj wszystko
Na oficjalnym Instagramie Ram Dassa czytamy: „Ze złamanym sercem dzielimy się tym, że Ram Dass zmarł spokojnie w domu w Maui 22 grudnia 2019 roku w otoczeniu swoich bliskich. Był przewodnikiem dla tysięcy osób próbujących odkryć lub odzyskać swoją duchową tożsamość”.
Ram Dass zmarł, mając 88 lat. Ludzie kochali go za ciepło jakie im dawał. Był inspiracją i autorytetem dla tłumów. Pokazywał, że można żyć tu i teraz i cieszyć się wszystkim, co się ma i dostaje od losu. Swoją postawą pokazywał, jak można zachwycić się życiem. Jaka była jego ostatnia ziemska wskazówka na dobre życie?
Odnajdź w sobie spokój, miłość, współczucie. Od tego zacznij. A potem kochaj wszystko. Niech wszyscy odprowadzą się nawzajem do domu – podsumowuje rozważania na temat życia Ram Dass.
Później odszedł w podróż „do domu”.
W tworzeniu artykułu korzystałam z dokumentu „Ram Dass – Powrót do domu”.
Więcej informacji możecie znaleźć tutaj: Richard Alpert, Timothy Leary, LSD i „biblia” hipisów oraz Ram Dass blog
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂