Czy warto mieć nadzieję? O „matce głupich”

czy warto mieć nadzieję

Wierzę, że wszystko się uda. Po złym dniu nadejdzie słońce. Później uczepię się i nie wypuszczę. Bo tak… nadzieja umiera ostatnia.

Nadzieja. To ten głos wewnątrz, który mówi, że za żadne skarby świata nie możemy się poddać. Z nią przetrwamy największe kryzysy. Jednak… jest jeszcze coś. Zdaniem naukowców, nadzieja leczy!

 

Nadzieja „daje” życie

Chcesz się poddać, ale nie możesz? To oczywiste, nadzieja mówi: „jeszcze się ułoży”. Bo tak będzie, dlatego nic cię nie ruszy.

Ponoć bez niej nie ma człowieka – tak pisał w jednej z książek dziennikarz, Mariusz Szczygieł.

Nie ma nadziei bez przyszłości i nie ma przyszłości bez nadziei – stwierdził z kolei Kozielecki, psycholog.

Czy nadzieja „daje” życie? Częściowo tak. Przykładowo u pacjenta diagnozują ciężką chorobę. Werdykt brzmi: „rak”. Ludzie pozbawieni nadziei czekają wtedy na dzień swojej śmierci. Bo nic im nie zostało. I tak umrą, po co się oszukiwać? A… ludzie, którzy maja nadzieję? Wierzą, że jakoś będzie i uczą się żyć w „nowej sytuacji”. Jednocześnie dziękują i żyją każdą chwilą, choćby była najkrótsza.

Czy nadzieja „wydłuża” życie? Tak. Bo wierzymy, że nieważne co się w naszym życiu wydarzy, pójdziemy dalej. Jeszcze inna sprawa to depresja, która jest chorobą śmiertelną. Ludzie, którzy nie widzą sensu, odbierają sobie życie, więc tak. Nadzieja powstrzymuje nas przed śmiercią. Pragniemy żyć.

Czytaj także: Jak znaleźć sens życia gdy go nie widać?

 

Nadzieja – lek na strach i bolączki życia

Czym jest nadzieja? Badanie tego zagadnienia trwa od lat. Początkowo uznano ją za pozytywną emocję, ukierunkowaną na przyszłość. Było w tym dużo racji, ponieważ jak podaje internetowy słownik Cambridge „mieć nadzieję” to chcieć, aby doszło do określonego wydarzenia. Mówiąc prosto, to wiara, że nasze pragnienie się spełni. Jak widać nie bez powodu wiara, nadzieja i miłość to 3 cnoty, które często są ze sobą zestawiane.

Według jednego z psychologów, Eriksona nadzieja to przekonanie, że świat sprzyja ludziom. To również część naszej osobowości, z którą się rodzimy i umieramy. Z kolei dwóch polskich badaczy stwierdza jasno, ona broni nas przed uczuciem samotności, zagubieniem i lękiem. W sytuacji, gdy wszystko się wali, wierzymy, że możemy zacząć wszystko od nowa. I jest to wiara pomimo lęków. poczucie sensu jest zatem jak siła woli. Trwamy mimo trudności, bo wierzymy w lepsze jutro.

Nadzieja to również źródło pozytywnych myśli. Broni nas przed wpadnięciem w rozpacz i pesymizmem. Dzięki niej mamy większą motywację i pozytywną energię. Przywraca nam sens życia!

Przykładem leczącej mocy nadziei jest szpital i wspomniani wcześniej pacjenci. Nie jest łatwo zmagać się z ciężką chorobą. Takie osoby często się załamują, dlatego tak ważne jest ich podtrzymywanie na duchu przez lekarzy czy pielęgniarki. Bo dzięki temu, uwierzą, że poradzą sobie z trudnościami i wreszcie je „pokonają”. W rezultacie też szybciej przystosują się do sytuacji.

Czytaj także: Co to znaczy wierzyć?

 

Cała prawda o matce głupich

Co wzmacnia nadzieję? Dlaczego raz bardziej wierzymy, że coś się wydarzy a innym razem mniej? Odpowiedzią na te pytania są… relacje. To czy ktoś nas wspiera, wpływa na nasze życie. Dzięki temu życie staje się lepsze i łatwiejsze. Niektórzy badacze mają pewność: „nadzieja to nieodłączny składnik leczenia”.

Nadzieja ma znaczącą rolę w naszej codzienności. Zwłaszcza tej, w której dotykają nas przykrości, rozczarowania, cierpienie i psychiczne załamania. Potrafi nie tylko leczyć, ale ma też wartość terapeutyczną. Wpływa na to, jak potrafimy sobie poradzić z danym doświadczeniem, na nasze nastawienie oraz jakość życia. Sprawia, że jesteśmy w stanie się szybko dostosować do zaistniałych warunków.

Nadzieja to nie tylko przyszłość, ale i teraźniejszość. Pozwala nam się ustabilizować życiowo i emocjonalnie. Przenika nasze wewnętrzne przeżycia, osiągnięcia, pracę i relacje z ludźmi. Wpływa też na to w jaki sposób odbieramy sami siebie oraz otaczający nas świat.

Gdy nie mamy nadziei, wpadamy w depresję, poddajemy się i izolujemy od otoczenia. Jej brak prowadzi do dużej nieufności względem innych osób. Nie chcemy przyjąć pomocy, jaką ktoś nam oferuje. Tak samo, jeśli mamy niski poziom nadziei. Nie potrafimy się przystosować do nowej sytuacji, a w chwili trudności poddajemy się i wątpimy. Mamy wrażenie, że utknęliśmy w miejscu i nie jesteśmy w stanie się podnieść. W konsekwencji przestajemy działać. Możemy nawet dojść do punktu, w którym nie będziemy umieć poradzić sobie z kryzysem oraz jego konsekwencjami.

Z kolei osoby z wysokim poziomem sensu ochoczo pomagają innym. Potrafią przystosowywać się do życia w społeczeństwie. Mają lepsze relacje z bliskimi czy znajomymi. Ponadto, nie czują się tak bardzo samotne i ufają sobie. Jeśli mamy dużo nadziei, w momencie kryzysu jesteśmy elastyczni. To znaczy, że potrafimy w razie czego zmienić wcześniej wyznaczony cel.

Czytaj także: W Nicei odnalazłam słońce

Teraz już mamy jasność. To nie jest „matka głupich”, a mądrych. 🙂 

 

Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂

 

Exit mobile version