Co to znaczy wierzyć?

co to znaczy wierzyć

Kosmici, latające talerze, jednorożce i koniec świata. Ludzie zapełniają wewnętrzną pustkę wszystkim co chodzi, lata i stoi. Przecież bez wiary, życie nie ma celu!

Żyjemy w czasach, w których ludzie nieustannie zadają sobie pytanie: „Kim jestem”? Niedowartościowanie i poczucie braku sensu życia jest na porządku dziennym. Każdego dnia aż 16 Polaków odbiera sobie życie. Wewnętrzna pustka wpędza w depresję i zabija. Najczęściej próbujemy ją zapełnić sięgając po alkohol, narkotyki, papierosy i innego rodzaju używki, które w rezultacie zniewalają i niszczą życie. W rzeczywistości odpowiedzią na wszystkie pytania jest… wiara!

 

Wierzyć…, czyli co?

Człowiek na różnych etapach życia zadaje sobie pytanie o swoją tożsamość i usiłuje znaleźć na nie odpowiedź. Towarzyszy mu uczucie samotności i wewnętrznej pustki niezależnie od tego, czy otacza go krąg znajomych, rodziny, bliskich czy nie. Bycie singlem lub w związku też nie ma na to wpływu. Partner tej wewnętrznej „luki” nie zapełnia.

Wiara jest postawą ducha i ciała. To ciągłe poszukiwanie odpowiedzi i dążenie do poznania prawdy. To pojęcie odnosi się nie tylko do religii, ale i do wyznania. Jest jej pełno w różnych obszarach naszego życia, które przenika.

– Nagle spostrzegłem, że ci wielcy muzycy mają wszystko, co chciałem osiągnąć, ale żaden z nich nie jest szczęśliwy . W czasie imprez wielu muzyków zaczynało płakać, bo okazywało się, że są nieszczęśliwi. Niektórzy z nich zmarli z przedawkowania narkotyków. Oni mieli wszystko, co wydawało mi się godne zdobycia dla gwiazdy rocka – sławę, muzykę – ale nagle zobaczyłem, że ich życie jest tak naprawdę puste – mówił o swoich poszukiwaniach wiary muzyk rockandrollowy John Michael Talbot na katolickim portalu.

Jedynie dwie rzeczy czynią nas szczęśliwymi: wiara i miłość – Charles Nodier , pisarz.

Istnieją trzy cnoty – wiara, nadzieja i miłość. To znaczy że wiara potrzebuje jednocześnie nadziei i miłości. To one kształtują nasze relacje. Bez nich nie jesteśmy w stanie zbudować przyjaźni, związku, a nawet koleżeństwa. Przecież musimy wierzyć, że dana osoba nas nie okłamuje, jest szczera, i że warto poświęcić jej czas. Co więcej, jesteśmy o jej prawdomówności przekonani. Kiedy w kogoś wierzymy, na przykład w chłopaka czy koleżankę, jesteśmy przekonani, że ma spore możliwości, talent i wreszcie odniesie sukces. Nie podcinamy jemu czy jej skrzydeł przez powtarzanie: „I tak ci się nie uda. Po co się starasz”? Wspieramy drugą osobą i jesteśmy z nią choćby w zwykłych słowach: „Jeśli ci się nie uda i tak będę z ciebie dumny”, albo „I tak jesteś wielki mimo wszystko”.

Wiara pociąga za sobą zaufanie. Ufamy, więc nie jesteśmy zazdrośni, nie posądzamy i nie obawiamy się o jutro. Jesteśmy spokojni i staramy się zarażać optymizmem innych.

Wiara wypływa z naszego wnętrza i pociąga za sobą czyny. Logiczne, że chcemy ją uzewnętrzniać i dzielić się nią z innymi przez rozmowę. Rozum i wola idą tutaj ze sobą w parze. Ponadto wiara to świadome przyjęcie czegoś w wolności. Może być słaba albo silna. Może wzrastać albo zanikać. Wszystko zależy od tego, co z nią robimy. Istotne jest też w co lub kogo wierzymy. Jeżeli uznaję, że czarny kot, który właśnie przeszedł mi przez drogę spowoduje nieszczęście w moim życiu i będę to w sobie podsycać, któregoś dnia przesądy zaprowadzą mnie w ciemny zaułek. Podobnie z wiarą we wróżby, horoskopy… Może teraz tego nie widzisz, ale to w tym momencie niszczy twoje życie kawałek po kawałeczku.

Czytaj także: Czy warto mieć nadzieję. O matce głupich

 

Wiara „na kółkach”

Wierzyć to znaczy uznawać coś w CAŁOŚCI i przyjmować to za prawdę. Nie możemy wierzyć częściowo i wybiórczo. Jeśli wierzę to… wierzę.

Wierzący praktykujący albo wierzący niepraktykujący. Tak prezentuje się dzisiejsza moda. Rzecz jasna bardziej modna jest opcja druga. Raz za czas szpan nikomu nie zaszkodził. Jednak… czy można wierzyć, ale nie praktykować?

Wiara wymaga odwagi, umiejętności podejmowania ryzyka, a nawet gotowości zaznania bólu i rozczarowania – Erich Fromm, psycholog.

Wiarę bez praktyki ciężko nazwać wiarą. Tak samo jak postawę, w której nie ponosimy żadnych wyrzeczeń i wysiłków. Słowo praktyka samo z siebie oznacza trud, czyli coś, czego nie lubimy. Chcemy żyć wygodnie, taka jest prawda. Nie lubimy słuchać zakazów i nakazów, jakich w wierze jest pełno. Wolimy raczej żyć ,,po swojemu”.

Obecnie najważniejszym źródłem informacji są media, które wyraźnie wpływają na podejmowane przez nas decyzje.  Skoro w telewizji mówią, że będzie padać, to znaczy, że tak będzie. Jeśli w radiu powiedzieli, że syn zabił matkę to znaczy, że zabił. Nikt nie wpadnie na pomysł, że dziennikarz miał błędne informacje, przekręcił szczegóły albo dodał do historii odrobinę za dużo pikanterii. Po co? Aby zmanipulować ludzi i skupić na sobie ich uwagę. To nie wszystko. Media jak nikt inny potrafią kreować fałszywy wizerunek osób, placówek i… Kościoła. Z czasem utrwala się w naszej świadomości i to nieważne czy jest zgodny z prawdą czy nie. Tak jest na przykład z pedofilią wśród księży. Usłyszeli, że gdzieś jeden ksiądz wykorzystał seksualnie nastolatka, a że nie potrafią myśleć samodzielnie i są „sługami” mediów obwinili o to Kościół. Po co poszukać informacji, dokształcić się w danym temacie skoro można wpakować wszystkich do jednego wora pod nazwą „pedofil”?

 

Wierzyć, czy nie?

Mówią, że lepiej wierzyć niż nie. No to nagle okazuje się, że kosmici istnieją i chcą przejąć naszą planetę, a duchy grasują po świecie i nie można im podpaść. Dla jednych to wydaje się głupie, ale dla drugich… prawdziwe.

Miejcie wiarę, a zobaczycie czym są cuda –  mawiał Jan Bosko.

Prawdziwa i głęboka wiara „czyni” cuda. Jako chrześcijanka wierzę w Boga, który jest Miłością. W Tego, który w każdej sekundzie wprawia w ruch najmniejsze ziarenko na ziemi. Tego, dzięki któremu bije moje serce. I w Tego, który zapełnia wewnętrzną pustkę.

Wierzyć czy nie? Wieki życia ludzi na ziemi udowadniają, że każdy bez względu na religię, pochodzenie czy język, szuka i pragnie. Mamy w swoim wnętrzu taką „lukę”, „przedsionek”, który niewypełniony ciągle woła. Zagłuszamy to wołanie, ale uczucie pustki nie mija, tylko się nasila dopóki… nie wypełni go wiara! Możesz wierzyć lub nie, ale przecież dobrze wiesz, że ludzie nie wzięli się z powietrza. „Ktoś” musiał być pierwszy i uformować ziemię, po której chodzisz. Wiesz też, że ludzie nie oddają życia od tak, a jednym z powodów prześladowania innych jest strach i poczucie zagrożenia przez bogatych. Skoro ludzie przy kasie i urzędach trzęsą się jak osika, jak potężna musi to być „wiara”. Jak potężny Bóg.

Czytaj także: Jak znaleźć sens życia gdy go nie widać?

 

Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂

 

Exit mobile version