Bajkowa zima, odgłosy przyrody i cisza. Tak duża, że można wreszcie odetchnąć i pomyśleć. Zapomnieć o bałaganie życia. Spróbować wszystko „ogarnąć”… na Turbaczu!
Nic tak nie działa na człowieka jak góry. Choćby całe życie się waliło, nagle… nabieramy powietrza. Wierzymy w „nowe” jutro. Przecież wszystko da się naprawić.
Turbacz. 1310 m. n. p. m zdobyte w wielu tchnieniach. Ze szczytu wszystko jest inne. Jak przebiegła podróż tym razem?
Turbacz Koroną Gór Polskich?!
Sobota. Ponad 2 godziny marszu pod górę przez śnieżną zaspę. Nie było łatwo, ale zima jak malowana!
Turbacz to jeden z 28 szczytów Korony Gór Polskich. Wliczają się do niej tylko te najwyższe. No to… zdobywamy!
Turbacz to jeszcze nie Tatry, a Gorce. Pasmo niższe i bardziej przestępne. Zdobycie Turbacza nie jest jednak zupełnie proste. Przy najwyższym szczycie Gorców trzeba się choć trochę pomęczyć.
Turbacz to jeden z popularnych celów turysty. Nie tylko tego zaprawionego w górskich wyprawach, ale każdego, kto pragnie miło spędzić popołudnie. Tu jest miejsce nawet dla walecznych zwierząt. Pupile maszerują z właścicielami.
Nic nie opisuje lepiej Turbacza jak słowa Władysława Orkana, imiennika schroniska na szczycie:
„A wyżej jeszcze nosi głowę ojciec ich rodu, zasępiony Turbacz. Nie wiadomo kto go chrzcił i skąd mu to miano. Może stąd, że turbanem mgły przed deszczem owija łysą głowę, albo raczej, że widywano go zawsze w turbacji wiecznej”.
Na Turbacz prowadzi kilka szlaków. Możemy zacząć w Niedźwiedziu, Koninkach albo Nowym Targu. Każda trasa różni się widokami, dlatego Turbacz możemy zdobywać wiele razy z różnych stron, za każdym razem zachwyceni. Czas przejścia z Koninek to 2,5 godziny.
Turbaczowy challenge
Turbacz od tygodni był celem naszej podróży. Wreszcie pojechaliśmy na parking w Koninkach, gdzie weszliśmy na szlak niebieski.
Pierwszy klimatyczny przystanek na trasie to Polana Oberówka. Nieduża, zielona, z ławkami, miejscem na usmażenie kiełbasek i namiot. Świetna opcja na lato!
Następna jest Polana Średnie, pierwsza w drodze na Turbacz. Stoi na niej drogowskaz w kształcie krzyża, na którym mamy podany czas podróży. Została tylko godzina!
Druga polana na trasie to Polana Czoło Turbacza. Stąd rozpościera się widok na Beskid Wyspowy z najwyższym szczytem, Mogielicą. Tu warto się zatrzymać na małe „co nieco” i porobić zdjęcia, zwłaszcza że do końca zostało 35 min.
Zdobywcy Turbacza na trasie z niespodzianką
Nie ma to jak wyjść na szczyt Turbacza i załapać się na imprezę. I tak nagle stałam się chwilową fanką zawodów TURBACZ XC UPHILL, czyli Śladami Olimpijczyków. Tutaj w narciarstwie biegowym mierzą się narciarze w dystansie 11-kilometrowym. Niemały wyczyn, a przecież zdobywcą Turbacza chce być każdy.
Narciarze zgromadzili się obok schroniska, do którego poszliśmy coś przekąsić. Dla nich nadszedł czas na ogłoszenie wyników i pamiątkowe zdjęcie, które zawiśnie na ścianie schroniska na Turbaczu. Z racji, że „fani” mogli się sfotografować z zawodnikami, skorzystaliśmy z okazji. Może wkrótce będziemy sławni? =D
Turbacz XC to inicjatywa, która promuje aktywny tryb życia na Gorczańskich szczytach. Jeśli ktoś czuje flow na nartach, czemu nie?
Na Turbaczu nie ma problemu z jedzeniem. Na szczycie znajduje się schronisko z dosyć bogatym jadłospisem. Ceny jak wszędzie poszły w górę, ale wciąż są porównywalne do innych lokali z domowym jedzeniem. Ze schroniska imienia Władysława Orkana na Turbaczu, rozciąga się wspaniały widok na Tatry. Przy słonecznej pogodzie z błękitnym niebem można ich niemal „dotknąć”.
By zdobyć Turbacz nie wystarczy dojść do schroniska. Trasa kończy się jeszcze kawałek dalej, o czym łatwo zapominamy. Kilkadziesiąt kroków od schroniska dochodzimy do żelaznego krzyża i dopiero tu kończy się zdobywanie Turbacza.