Podają mi rękę na powitanie – jestem lepszy! Stoję i mijają mnie tłumy – coś poszło nie tak. Populars czy szarak, jakim lepiej być?
Popularność, rzesza fanów, brak popularności, samotne wieczory… Nie wiem, po której stronie barykady stoisz. Masz dużo znajomych, czy czekasz w kącie, aż cię zawołają. Jesteś otoczony ludźmi, czy idziesz samotnie ulicą. Nieważne gdzie jesteś, bo… każdy jest człowiekiem tak samo wyjątkowym. Nie do wiary? A jednak!
Popularność z ceną
Populars czy szarak? Oczywiście każdy chciałby być popularny. Góra znajomych chętnych do wspólnego wyjścia z domu brzmi jak dobry plan. Najlepiej, żeby jeszcze zgadzali się na nasze propozycje i nas nie ignorowali.
Człowiek z natury odczuwa chęć bycia z innymi. Co więcej, pragniemy być zauważeni i docenieni. Lubimy, gdy ludzie nas słuchają, zgadzają się z naszym punktem widzenia albo… szanują nasze zdanie. To sprawia, że czujemy się ważni. Czasem jednak za bardzo chcemy być w centrum uwagi.
Niektórzy sprzedają się za popularność. Pozbyli się swojej tożsamości, by przypodobać się innym. Zaspokajanie potrzeb drugiej osoby jest najważniejsze. Zdanie innych się liczy, a ty się z nim zgadzasz, choć normalnie zareagowałbyś inaczej. Boisz się odrzucenia, dlatego nie pokazujesz prawdziwej twarzy. Na spotkania z innymi zakładasz maskę. Jedynie w domu jesteś autentyczny. W innym wypadku skaczesz z kwiatka na kwiatek, od znajomego do znajomego, by zamienić z każdym słowo.
Utrata tożsamości to strata dla ludzkości. Człowiek z dużym potencjałem właśnie się go pozbywa w zamian za bycie popularnym.
Zrezygnowanie z własnego ,,ja” niszczy człowieka od środka. Odziera się z tożsamości kawałek po kawałku. W rezultacie ma rozdarte serce. Do tego czuje się niedowartościowany, dlatego szuka potwierdzenia tego, że jest wyjątkowy u innych. Towarzyszy mu również brak wiary w siebie i niska samoocena.
Czytaj też: Codzienne rytuały na lepsze życie. „Magia” w praktyce
Kulisy popularności
Wbrew pozorom ludzie popularni są samotni. Nie mają przyjaciół, ale wielu znajomych, z którymi kontakt jest płytki i powierzchowny. Tutaj nie budują się głębokie relacje. Popularsi pragną kontaktu z każdym, a w rezultacie nikogo nie znają naprawdę. Zbyt wiele czasu tracą na witaniu się ze wszystkimi ze swojego otoczenia. Pomijając fakt, że wiele z tych osób nie jest warta, żeby się przed nimi ,,płaszczyć”.
Popularsi umieszczają zdjęcia ze znajomymi na social mediach. Fotki z wakacji, imprezy i ostatniego ogniska zalewają ich konta społecznościowe. W rzeczywistości to tylko krótkotrwała iluzja. Przez chwilę jest okay, a później wracamy do szarej codzienności i brakuje osoby, do której można się zwyczajnie odezwać. Przyjaciela, któremu można się zwierzyć z gorszego dnia i pogadać o błahostkach.
Pogoń za byciem w centrum uwagi to marnotrawstwo czasu. Co więcej, zużywa bardzo wiele energii. Pogoń za ludźmi, którzy chcą spędzić z nami tylko chwilę, donikąd nie prowadzi. Możliwe, że przypadkowo znaleźli się w naszym otoczeniu, bo takie były okoliczności.
Czytaj też: Decyduję się kochać. Prawdziwa miłość to wybór
Populars czy szarak?
Wybierając, między popularnością a byciem niewidzialnym można wpaść w pułapkę. Obie skrajności mają wady.
Szarak to zwykły przeciętny człowiek, który nie lubi się wychylać. Najczęściej grono jego znajomych jest niewielkie. Nie jest duszą towarzystwa, raczej zamknięty otwiera się tylko przed niektórymi osobami. Dzięki temu zawiera przyjaźnie. Nie zawsze, ale ma bazę do ich budowania. Wie, że to długotrwały proces, a na zaufanie trzeba zapracować.
Gdy jesteśmy ,,szarakiem”, często mamy wrażenie, że nikt nie zwraca na nas uwagi. Jesteśmy, ale… niewidzialni. Inną kwestią jest dobrowolne stawanie się niewidocznym. Zaczynamy się wtedy wycofywać i mówimy: ,,Dajcie mi spokój”. Bycie niewidzialnym jest dobre, gdy chcemy się ukryć przed ludźmi, mamy gorsze dni i nie mamy ochoty z nikim rozmawiać. W takich sytuacjach zdecydowanie doceniamy ciszę i spokój. Zajmujemy się sobą i tym samym często poznajemy samych siebie. Nie ma nic złego w ucieczce przed gwarem i tłumem.
Bycie tzw. szarakiem, jest błędem, gdy zamykamy się na drugiego człowieka i świat. W tym przypadku wyobcowanie dosięgło zenitu. Człowiek nie żyje sam dla siebie, ale dla innych i z innymi. Z kolei chęć bycia w centrum uwagi, popularność, ponosi za sobą pychę albo wyniszczenie zdrowia. Nie bez powodu skrajności są wytyczone po to, by ich unikać.
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂